To tylko kwiaty, zboczeńcu.

Georgia O’Keeffe była amerykańską artystką, która z prawie 100 lat (1887- 1986) swojego życia, ok. 60 spędziła na dementowaniu plotki jakoby malowała waginy (tylko zakamuflowane).

hb_69-278-1

Spójrzcie na przykład na ten obraz u góry, niektórzy twierdzą, że przypomina kobiece genitalia, choć sama artystka zawsze temu zaprzeczała, podkreślając, że jest to jedynie wnętrze kwiatu i nic więcej (przedstawiała to jako coś w rodzaju „zdjęcia makro”). Ale ludzie zawsze wiedzą swoje, zwłaszcza, że mówimy o pierwszej połowie XX w., kiedy teoria Freuda. Palisz cygara?- mąż cię nie zaspokaja; lubisz moknąć?- tęsknisz za waginą; masz kolekcję szabli i/lub parasoli?- ty chory zboczeńcu, w każdym razie do takie podejścia często to wszystko sprowadzano, zwłaszcza w przypadku kobiet. Dzisiejsi gimnazajliści malujący penisy absolutnie wszędzie byliby dobrym obiektem badań w tej materii.

Można chyba uznać, że artystka dość szybko zmęczyła się łatką „tej od genitaliów” i choć nadal malowała głownie kwiaty, to już od lat 30. w mniejszym zbliżeniu, za to o wiele bardziej „biologicznie”. Ale sam wygląd dzieł i popularność Freuda nie były jedynymi powodami, dla których dzieła interpretowano tak, a nie inaczej. Powiem wam o co jeszcze chodziło, ale najpierw kilka obrazów.

 

Na rok przed pierwszą dużą wystawą O’Keeffe, w 1921 r. swoje zdjęcia wstawił dość sławny w owym czasie fotograf: Alfred Stieglitz, od 1924 aż do śmierci mąż malarki. Spośród prawie 150 fotografii, 46 przedstawiało Georgię, którą zapamiętale fotografował od 1916 r. Ich związek uchodził za bardzo namiętny (według jednego z ich znajomych kilka razy dziennie biegli do sypialni, czasami już po drodze pozbywając się ubrań) i widać to było na zdjęciach. Mimo, że sporą ich część stanowiły portrety i zdjęcia pięknie upozowanych dłoni, to w oczy rzucały się głównie akty. Krytycy połączyli wygląd dzieł z tym, co jak sadzili było osobowością artystki et voila, mamy interpretację. Wielokrotnie ruchy feministyczne doceniały działalność Georgii, ale ona sama nigdy nie chciała się przyłączyć do feministycznych ruchów artystycznych, bardziej niż „kobietą- artystką”, chciała być po prostu artystką.